Portugalia – stary kraj, a więc pod dostatkiem w nim kamiennych zabytków i murów wszelkiej maści. Naszej wycieczce towarzyszyły mury niemal wszędzie, ale to dobrze, przynajmniej czułyśmy się jak prawdziwi zwiedzacze.
Wycieczka trwała 5 dni i podczas nich odwiedziłyśmy: Santarém, Óbidos, Nazaré, Tomar, Batalhę, Alcobaçę, Peniche i dwie albo trzy mniejsze miejscowości nadmorskie. Za przejazd zapłaciłyśmy 0 zł. Z jednej strony bardzo pomogli nam Couchsurferzy, u których nocowałyśmy, z drugiej – nie ma to jak autostop. Szybko, sprawnie i bez większych problemów. Wprawdzie podejrzanie dużo osób dziwiło się, dlaczego wybrałyśmy tę formę podróży (bo niebezpieczna), szczególnie, że w Portugalii ponoć nie ma już tradycji podwożenia kogokolwiek na stopa, podejrzewam jednak, że tego typu reakcja ma bardziej uniwersalny, nie tylko portugalski charakter. Szukanie kartonów, smarowanie na nich nazw miejscowości i radość z każdego zatrzymanego samochodu to rzeczy bezcenne, które nie wylatują z pamięci tak jak kolejna podróż podmiejskim autobusem.
Pierwsze dwa dni spędziłyśmy w Santarém, u Jorge'a. Stamtąd wspólnie jeździliśmy też na wycieczki. Spróbowałam, jak smakują małże wprost ze skorupki oraz prawdziwe chouriço, zobaczyłam karnawałową paradę, zebrałam kilka muszel (jeśli ktoś reflektuje, niechaj da znać – jeśli nie zmiażdżą się podczas podróży powrotnej, podzielę się). Kawę mają tu pyszną i naprawdę tanią, ale staram się ograniczać, więc piłam umiarkowanie.
Dziś prezentuję kilka zdjęć z pierwszych dwóch dni – jutro opowieści i dużo zdjęć z dni: 3 – 5.
CDN
 |
Santarem |
 |
zdj. Jorge |
 |
zdj. Jorge |
 |
karnawał w Nazare |
 |
karnawał w Nazare |
Ach zobaczyć, przeżyć karnawał - bezcenne! :):):) pozdrowienia ślę i do zobaczenia niebawem - Daria S :*
OdpowiedzUsuń