środa, 15 lutego 2012

POŁOWA

Połowa wyjazdu za mną. Nie biegam już całymi dniami i nie zwiedzam – zaczęłam tu po prostu mieszkać. Przyzwyczaiłam się do miasta, do jeżdżenia metrem i autobusami w różne strony, nawet do trybu życia. Godziny snu i wstawania trochę mi się poprzestawiały, cóż zrobić. Nie czuję się tutaj obco – nic a nic. Robię też mniej zdjęć, więc dziś nie mam Wam za wiele do pokazania. Jedynie drzewa owocowe i moje podręczniki do nauki.

W niedzielę wieczorem zmieniłam miejsce pobytu, spod lotniska przeniosłam się do dzielnicy Benfica (ci, co się interesują piłką nożną, znają też drużynę). Do centrum dojeżdżam spod domu. Okolica ładna, bo nieopodal park i kompleks leśny. No i Lidl. Po podwórku biega Olga, czarna dwuletnia suczka. Przyjazne psisko, więc się zakolegowałyśmy. Niestety, nie bardzo chce mnie słuchać, ale może to wina tego, że mówię do niej po polsku. Byłyśmy wczoraj na spacerze – jak się uda, dziś też ją zabiorę. Od wczoraj pogoda przepiękna, ciepło jakby nadeszła wiosna.

Poza aklimatyzacją, postanowiłam się rozwijać. Poszłam więc w poniedziałek na uniwersytet, pełna zapału do nauki. Nie mogę chodzić na lekcje organizowane dla Erasmusów, dlatego wybrałam sobie przedmioty spośród planu studentów portugalskich. Zadowolona i przejęta tym, co się za chwilę wydarzy, krążyłam po budynku, czekając na odpowiednią godzinę. Niestety dwie puste sale, bez choćby połowy studenta czy profesora, dały mi do myślenia. Co się okazało? Byłam (nie)szczęśliwą posiadaczką planu na poprzedni semestr. Zdobyłam nowy i ostatecznie za cały poniedziałek uczestniczyłam w jednym wykładzie – z kulturoznawstwa. Czynnie. Musiałam się wszystkim przedstawić i opowiedzieć o sobie. Było śmiesznie.

Wczoraj na zajęcia już nie poszłam. I nie dlatego, że mi się odechciało, ale przede wszystkim, że zanim zaczną się normalne lekcje, najpierw jeszcze muszą minąć te organizacyjne. Słuchanie o warunkach zaliczenia średnio mnie interesuje – wolę zostać w domu i obejrzeć film, np. o mumiach Inków. Potem przestudiować książkę dla dzieci (składnia jak składnia, ale słownictwa mnóstwo!) i wyjść gdzieś, gdzie mogę po prostu mówić.

Tak właśnie mijają moje dni. Dziś w planach: film, książka, przygotowanie lekcji j. polskiego i spotkanie Couchsurferów. I dużo słońca.   


2 komentarze:

  1. O jacie Ania a my tu zaspy śnieżne mamy, moja psina na sekundę wyskakuje na zewnątrz, ekspresowy sik i wraca do domu, gdzie tam zabawa... dobrze, że wracasz na początek wiosny! Co opowiedziałaś studentom?:D

    OdpowiedzUsuń
  2. Haha, że jestem Polką i się nazywam SZCZepanek, po co przyjechałam, co robię w Polsce i na co mi portugalski :D
    PS Pamiętam o kamyku - jak znajdę odpowiedni, zabiorę :)

    OdpowiedzUsuń

Nawet jeśli nie jesteś zarejestrowanym użytkownikiem Bloggera, również możesz napisać komentarz!
Wybierasz: "Komentarz jako" -> "Nazwa/adres URL". Wpisujesz swoje imię (albo adres URL, ale nie trzeba) i publikujesz komentarz. Na końcu system poprosi Cię o przepisanie hasła z obrazka.
Zapraszam do inspirujących rozmów!