Miałyśmy dużo szczęścia. Pojechałyśmy do Tomaru, a kierowca pierwszego zatrzymanego auta okazał się pracownikiem biura informacji turystycznej. Podwiózł nas więc wprost pod drzwi biura i obdarował wszelkimi możliwymi mapami, przewodnikami itp. Szczególnie jedna okazała się potem przydatna – znakomicie oznaczone zostały na niej wszystkie drogi, dróżki i ścieżynki.
W czwartek zrobiłyśmy trasę, która liczyła więcej niż 170 km, złapałyśmy 7 stopów. Całość w 4 godziny. Piękne klasztory, dużo murów (wspinając się na nie, zrozumiałam, że muszę ćwiczyć ramiona, bo nie mam na tyle siły, aby się podciągać na rękach na większą wysokość). Cudna pogoda. Ponad 20 stopni – jak w maju albo czerwcu. Klify, skały, opalanie się w lutym. I do tego ludzie – kierowcy, z którymi trzeba było się porozumieć w ich języku. Będę tęsknić za Portugalią, naprawdę.
Dziś już się spakowałam, jutro ostatni dzień w Lizbonie.
CDN
 |
Tomar |
 |
Tomar |
 |
Fatima. Cel: Batalha |
|
 |
jw. |
 |
Batalha |
 |
Batalha |
 |
Batalha |
 |
Obidos |
 |
Obidos |
 |
Peniche |
 |
Peniche |
 |
Peniche |
 |
Wspinanie się na mury to ciężka sprawa |
 |
Peniche |
 |
Wracamy do Lizbony |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Nawet jeśli nie jesteś zarejestrowanym użytkownikiem Bloggera, również możesz napisać komentarz!
Wybierasz: "Komentarz jako" -> "Nazwa/adres URL". Wpisujesz swoje imię (albo adres URL, ale nie trzeba) i publikujesz komentarz. Na końcu system poprosi Cię o przepisanie hasła z obrazka.
Zapraszam do inspirujących rozmów!