niedziela, 5 lutego 2012

PANI WINNA (PORTUGALSKIE WINO)

W niedzielę część lizbońskich muzeów oferuje, do godziny 14.00, darmowy wstęp. Skorzystałam. Byłam dziś w Muzeach: Sztuki Dawnej, Powozów i Etnografii. Zdecydowanie najbogatsze w rozmaitości jest to pierwsze, najwięcej emocji daje zaś drugie. Ogromne, piękne powozy, mają w sobie o wiele więcej dostojeństwa niż dzisiejsze pojazdy. Gorąco polecam to niewielkie muzeum położone w znanej, a jakże, dzielnicy Belém.

Muzeum Powozów
Odkrywam nowe dzielnice
Przejdźmy jednak do bardziej przyziemnych rzeczy. Najpierw powiem Wam o tutejszych cenach. Euro nie jest tu tak straszne jak we Francji czy w Hiszpanii. Za kawę (dobrą kawę, pyszną kawę!) płacę w kawiarni 60 eurocentów (2,5 zł), za duże, słodkie i pyszne ciacho – do 1 euro, za dużą zwykłą bułkę – 7 eurocentów (30 groszy), za porcję zupy, nawet w samym centrum miasta – 1,20 euro (5 zł), tyle samo paczka dobrej kiełbasy chouriço. To rzeczy, które najczęściej kupuję, ale ceny innych produktów są też umiarkowane, podobne do polskich.

Jakie pamiątki przywieźć natomiast warto z Portugalii? Najlepiej takie typowo-nietypowe. Opowiem Wam pewną nieco (ale nie bardzo) wstydliwą historię. 

Szłam sobie raźnym krokiem dzielnicą już przez Was wszystkich znaną (mowa o Alfamie), akurat wzdłuż trasy tramwaju 28 (czyli tego również rozpoznawanego przez Was). I szłabym tak pewnie dalej, odbijając w pewnym momencie w prawo od torów, aż do Muzeum Fado, gdyby mojego wzroku nie przykuł śmietnik. Tak, taki sobie po prostu kosz, do którego wyrzuca się odpadki. Obok niego stało bowiem przepiękne pudełko. Pudełko po winie. Gwoli jasności: w Portugalii win jest mnóstwo, w tym między innymi takie w kartonach. Nie są to jednak „tanie wina”, ale pięciolitrowe baniaki z dozownikiem, umieszczone w ozdobnym pudełku. I właśnie takie rzuciło mi się w oczy. Jego przód stanowił obraz kobiety, a całość utrzymana była w stylu azulejo. Zapragnęłam go! I wykradłam spod śmietnika.

– Szczepanek, ale jak ty przewieziesz pudełko po winie, na dodatek z (opróżnionym) baniakiem w środku? I po co ci właściwie całe pudło, skoro podoba ci się jeno jeden kartonik? – tak oto i przemówiłam sobie do rozsądku. Ale że nie noszę ze sobą nożyczek, musiałam karton porozkładać, porozklejać i porozrywać „tymi ręcami”. Siadłam więc na pierwszych lepszych schodach i oddałam się z pasją targaniu pudełka. Trzeba było to zrobić porządnie, więc z 10 minut zeszło mi jak nic. 

Myślę nieskromnie, że byłam całkiem wdzięcznym obiektem – siedziałam akurat naprzeciw tramwajowych torów, więc wszyscy turyści jadący w 28, siłą rzeczą gapili się na moje mocowanie z pudełkiem po winie. Nieważne. Istotny jest efekt – kiedy wrócę do domu, powieszę sobie na ścianie azulejos prezentujące winną panią!

Pani winna

10 komentarzy:

  1. i Ty jeszcze twierdzisz, że to JA podtrzymuję Twój wizerunek żula?????????

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie mam na to kontrargumentu... :D

    OdpowiedzUsuń
  3. HA! - powiedziała z satysfakcją Mrówka, napchała do nosa chusteczek i poszła spać.
    Branoc

    OdpowiedzUsuń
  4. Ej! Drugie zdjęcie to Golden Gate w San Francisco! :D
    Ale się pośmiałam na tej notce! Ale muszę przyznać i się z Tobą zgodzić, że "Pani winna" warta jest zainteresowania :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Musiało to wyglądać przekomicznie. Szczepanek z bananem na twarzy rozrywająca pudełko:D Zdjęć Ci nie robili?

    OdpowiedzUsuń
  6. phi. jak znajdziesz kryształową lampę, to będziemy gadać;)

    OdpowiedzUsuń
  7. haha, myślałam o tym, co by było, gdyby...! ale nie wiem, czy do samolotu kryształy by ot tak pozwolili mi wnieść :(

    OdpowiedzUsuń
  8. "Zapragnęłam go! I wykradłam spod śmietnika. " poezja :D

    OdpowiedzUsuń

Nawet jeśli nie jesteś zarejestrowanym użytkownikiem Bloggera, również możesz napisać komentarz!
Wybierasz: "Komentarz jako" -> "Nazwa/adres URL". Wpisujesz swoje imię (albo adres URL, ale nie trzeba) i publikujesz komentarz. Na końcu system poprosi Cię o przepisanie hasła z obrazka.
Zapraszam do inspirujących rozmów!