niedziela, 4 marca 2012

PRZYPADKOWE SPOTKANIA, CZ. II – PANIE Z POCIĄGU

Mieliśmy jechać do Kerczu. Krymem nasyciliśmy się jednak na tyle, aby zrezygnować z tego pomysłu, przeciąć Półwysep za pomocą kolei i skierować się ku Odessie. Sprawa z pozoru prosta okazała się zadaniem trudnym do wykonania – zamiast jednym środkiem lokomocji, do odeskiego portu dobiliśmy nie tego samego dnia, ale na drugi dzień rano, tłukąc się trzema pociągami, jednym autobusem i w międzyczasie próbując łapać – bezskutecznie – stopa. Nie o tym jednak chciałam pisać. Będąc zwolenniczką wywodu jasnego i konkretnego, sama czasem popełniam grzech dygresji.

Jeśli pojedziecie na Ukrainę i będziecie chcieli się po niej poruszać, tam, gdzie się da, korzystajcie z usług kolei. Tańsza niż barszcz, a jakość (szczególnie tych długodystansowych, podmiejskie są zwyczajne) – też barszczu, i też ukraińskiego, pysznego ze śmietanką i z uszkami. Dygresja: weźcie pod uwagę moje wymagania i to, że do szczęścia potrzeba mi tylko chleba, nawet bez igrzysk. Przyzwyczajeni do standardów Intercity (zakładam, że są wyższe niż drugiej klasy, którą zwykłam się tłuc) mogą mieć nieco inne spojrzenie na tę kwestię. Ale, pozwólcie, że wytłumaczę.

Kilka faktów z naszego kilkunastodniowego pobytu w Kraju wschodnich sąsiadów, okraszonego jazdą pociągami. Pojazdy tam to nie byle co. Szerszy rozkład szyn pozwala na tworzenie maszyn potężnych. Jeśli pamiętacie "Lokomotywę" Tuwima, z powodzeniem możecie sobie wyobrazić ukraiński pociąg. Za ekspress relacji Lwów-Kijów zapłaciliśmy ok. 30 zł (wszystkie bilety normalne, zero ulg). Po dywanie, rozciągniętym na całą długość wagonu, wkroczyliśmy do środka i zasiedliśmy na swoich miejscach. Za piętnaście godzin spędzonych w drodze ze stolicy na Krym zapłaciliśmy ok. 25 zł. Jedyną niedogodnością dla tych, którzy potrzebują spać w ciszy, może być fakt, że nasza klasa nie miała przedziałów. Miała za to kuszetki z kołdrą, poduszką, czystą pościelą, ręcznikiem i konduktorem-opiekunem wagonu (każdy wagon ma swojego "strażnika"), który za normalną, niepodwyższoną ze względu na to, że jesteśmy w podrózy, cenę sprzedaje ciepłe i zimne napoje oraz jedzenie. Pociąg stoi i czeka na pasażerów, a kiedy się go opuszcza, konduktor podaje rękę, pomaga wyjąć bagaż. Pojazdem podmiejskim (a więc o standardzie najzwyklejszym, bez fanaberii) jechaliśmy przez cały Krym. Kosztowało nas to 4 zł.

Gdzieś tam w połowie drogi między Teodozją, z której wyjechaliśmy, a Odessą, do której zmierzaliśmy, wsiedliśmy w kolejny pociąg. W nim też spotkaliśmy dwie kobiety. Jedna, Ukrainka, wracała zadowolona i bardzo opalona z wczasów, druga, Białorusinka, zmierzała do domu, do Mińska. Wcale nie musieliśmy rozmawiać. Doskonale jednak wiecie, że nieraz nachodzi nas – szczególnie w środkach lokomocji – ochota na zwykłe pogaduchy z przypadkowym sąsiadem. O niczym albo o wszystkim, to nie ma znaczenia. Przecież i tak szybko rozejdziemy się w dwie różne strony, a niedługo potem całkowicie zapomnimy, jak wyglądała twarz, która na nas patrzyła i do nas mówiła. Być może większą sztuką było dogadanie się przez nas onegdaj z Albańczykami, nie z osobami rosyjskojęzycznymi, niemniej jednak z takim samym sentymentem będę wspominać i tę podróż. Panie do nas po rosyjsku, my do nich po polsku – i tak przez cztery godziny w najlepsze toczyła się rozmowa.

Rozumieć się z ludźmi nie znaczy znać dużo słówek i gramatykę. Znaczy patrzeć, gestykulować i przede wszystkim – naprawdę chcieć przekazać coś oraz być nastawionym na odbiór. Do porozumienia nie dochodzi na poziomie języka, ale myśli. Łatwiej się źle zrozumieć, kiedy słucha się tylko słów, niż kiedy stara się także czuć, o czym rozmówca mówi. Pod koniec mojego pobytu w Portugalii zorientowałam się, że nie zwracam uwagi na to, w jakim języku z kimś rozmawiam; pamiętam sens rozmowy, ale to czy toczyła się ona w języku angielskim, czy portugalskim, czy nawet polskim, nie ma znaczenia. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Nawet jeśli nie jesteś zarejestrowanym użytkownikiem Bloggera, również możesz napisać komentarz!
Wybierasz: "Komentarz jako" -> "Nazwa/adres URL". Wpisujesz swoje imię (albo adres URL, ale nie trzeba) i publikujesz komentarz. Na końcu system poprosi Cię o przepisanie hasła z obrazka.
Zapraszam do inspirujących rozmów!