Tallin żegna nas słońcem. Czy miasto to, jak mówiliście w komentarzach, rzeczywiście jest "najlepsze" spośród stolic krajów bałtyckich? Nie wiem. Jest inne od Wilna i Rygi – zdecydowanie czuć w nim ducha Skandynawii, a socreal przesunięty zostaje na dalszy, osiedlowy plan. Stare miasto, również dzięki odpowiednim dekoracjom, przenosi w dawne-dawne czasy. Na każdym rogu spotkać można ludzi przebranych w stroje średniowieczne, kramiki z rękodziełem i stylizowane na odległe epoki restauracje oraz bary. Sami zresztą odwiedziliśmy wczoraj restaurację mieszczącą się przy ratuszu, w której jedynym światłem było to rzucane przez świece, a sale, naczynia i nawet toaleta, wykonane zostały wyłącznie z drewna lub gliny.
Mieszkaliśmy paręset metrów od Zatoki Fińskiej (ok. 80 km od Helsinek), w najwęższej (z jednej strony w ląd wcinało się jezioro, z drugiej – morze), centralnej części Tallina. Liczyliśmy na to, że zobaczymy jeszcze zamarznięty Bałtyk, ale się nie udało. Trochę kry przy brzegu i to wszystko.
Czas w Tallinie upłynął pod znakiem spacerów – po starym mieście, naokoło starego miasta i nad morze, koncertu w sobotnią noc oraz darmowej wycieczki z przewodnikiem (wspominałam o Free Walking Tours wcześniej). Bez dwóch zdań, jest to miejsce, które warto odwiedzić. I tak jak powiedzieli nasi pierwsi hostowie, po dwóch, trzech dniach spędzonych w stolicy każdego z państw bałtyckich, nachodzi ochota na powrót i dokładniejsze poznanie Litwy, Łotwy oraz Estonii.
32 godziny powrotu i Polska.
PS
Jesteśmy jednym z najtańszych krajów Europy. Myślałam, że przyjedziemy tutaj i ceny będą porównywalne z naszymi. Niestety – były wyższe. Jak dotąd jedyne miejsca na naszym kontynencie, które udało mi się odwiedzić, to Macedonia, Albania i Lwów (nie mylić z całą Ukrainą). Porównywalna jest Portugalia. Więcej tańszych lub równych Polsce miejsc nie pamiętam.
Mieszkaliśmy paręset metrów od Zatoki Fińskiej (ok. 80 km od Helsinek), w najwęższej (z jednej strony w ląd wcinało się jezioro, z drugiej – morze), centralnej części Tallina. Liczyliśmy na to, że zobaczymy jeszcze zamarznięty Bałtyk, ale się nie udało. Trochę kry przy brzegu i to wszystko.
Czas w Tallinie upłynął pod znakiem spacerów – po starym mieście, naokoło starego miasta i nad morze, koncertu w sobotnią noc oraz darmowej wycieczki z przewodnikiem (wspominałam o Free Walking Tours wcześniej). Bez dwóch zdań, jest to miejsce, które warto odwiedzić. I tak jak powiedzieli nasi pierwsi hostowie, po dwóch, trzech dniach spędzonych w stolicy każdego z państw bałtyckich, nachodzi ochota na powrót i dokładniejsze poznanie Litwy, Łotwy oraz Estonii.
32 godziny powrotu i Polska.
PS
Jesteśmy jednym z najtańszych krajów Europy. Myślałam, że przyjedziemy tutaj i ceny będą porównywalne z naszymi. Niestety – były wyższe. Jak dotąd jedyne miejsca na naszym kontynencie, które udało mi się odwiedzić, to Macedonia, Albania i Lwów (nie mylić z całą Ukrainą). Porównywalna jest Portugalia. Więcej tańszych lub równych Polsce miejsc nie pamiętam.
nad Zatoką Fińską |
![]() |
Michał model |
dachy starego miasta |
stare miasto |
tu i niżej - ślady średniowiecza |
Czyli podróż udana?:) Gdzie wybieracie się następnym razem?:)
OdpowiedzUsuńZ.
Udana! :)
OdpowiedzUsuńYyyy, w najbliższym czasie podróżować będę na rozmowy kwalifikacyjne do jakiejś pracy ;)
Masz rację, najwyższy czas pomyśleć o bardziej "przyziemnych" sprawach. Jednak te mniej przyziemne (trwające półtora miesiąca)były naprawdę wspaniałe i godne pozazdroszczenia.Całuję Was mocno.M
Usuń