wtorek, 6 marca 2012

TROCHĘ SIĘ NIE UDAŁO...

...ale tylko troszeczkę. Dotarliśmy nie do trzech muzeów, ale do jednego. Nie samymi muzeami człowiek jednak żyje, musieliśmy przecież znaleźć jeszcze czas na odwiedzenie Uniwersytetu Wileńskiego. I na jedzenie lokalnych potraw.

Muzeum Pieniądza, do którego trafiliśmy, jest nie tylko darmowe, ale też interaktywne. Lubię  przymiotnik "interaktywny", bo znaczy on tyle samo co "duuuuużo zabawy"! Wiedzą o tym szczególnie Skandynawowie – z największym sentymentem wspominam Muzeum Poczty w Kopenhadze. Bieganie po ogromnej sali, wykonywanie telefonów z budek telefonicznych rozstawionych po kątach i czekanie z niecierpliwością na to, który aparat zacznie dzwonić, rysowanie i drukowanie znaczków... To była wizyta! Dziś natomiast w Muzeum Pieniądza nie tylko obejrzeliśmy tony monet i banknotów, ale też pograliśmy trochę i rozwiązaliśmy quiz. Przy uzyskaniu pozytywnego wyniku można było odebrać nagrodę – własny pieniądz ze zdjęciem wykonanym profesjonalnym sprzętem – kamerką internetową. Zachłannie rozwiązaliśmy test sześć razy... Wiem też, jaka byłaby moja cena, gdybym zamiast z białek składała się ze złota, srebra albo platyny. Gdyby przypadkiem dotknął mnie jakiś Midas, rodzina byłaby bogata, oj byłaby!

Nasze ostatnie posiłki na mieście obfitowały w ziemniaki. Ziemniaki w kiszce (nie polecam! to najprawdziwsza w świecie kiszka, która nie tylko pachnie odstręczająco, ale też przenika i zapachem, i smakiem kartofle), kluski ziemniaczane, a dziś – zupa z pieczonymi ziemniakami. Na Łotwie zjem schaboszczaka, przysięgam. Z napojów natomiast skosztowaliśmy cydr jabłkowy. Fotografie poniżej.

Wilno, Wilno i po Wilnie. Dwa zimowe dni to stanowczo za mało, żeby nasycić się atmosferą tego miejsca. Może w lecie byłoby inaczej. Dłużej jest widno, nie trzeba robić przymusowych postojów na ciepłą kawę. Mamy jednak pretekst, żeby na Litwę wrócić. Nie tylko do Wilna, ale też przy okazji zobaczyć Troki, Kowno. Na taką wizytę potrzeba dziesięciu dni – ach, gdyby dało się znaleźć pracę, w ramach której można być na wiecznym płatnym urlopie (ewentualnie podróżować jak para z Never Ending Voyage)!

Dziś (środa) o 10.00 udajemy się w stronę Rygi.

tutaj nasze "pieniądze"
mapa, która pokazywała waluty wszystkich państw świata
zupa z pieczonymi ziemniakami
cydr
a tu jeszcze: serce Piłsudskiego; cmentarz na Rossie
Uniwersytet Wileński

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Nawet jeśli nie jesteś zarejestrowanym użytkownikiem Bloggera, również możesz napisać komentarz!
Wybierasz: "Komentarz jako" -> "Nazwa/adres URL". Wpisujesz swoje imię (albo adres URL, ale nie trzeba) i publikujesz komentarz. Na końcu system poprosi Cię o przepisanie hasła z obrazka.
Zapraszam do inspirujących rozmów!