Rumunię
odwiedza wielu Polaków. Najczęstsze wycieczki to te śladami Draculi (nawet do
miejsc, w których słynny hrabia albo w ogóle nie bywał, albo pojawił się raz,
dwa razy). Niewielu wie tymczasem o cudach przyrody, które znajdują się nieco
dalej od najpopularniejszych turystycznych ścieżek. Do nich naprawdę warto
dotrzeć.
Jako że ludzi uwielbiam, ale
tłumów szczerze nie cierpię, cieszę się bardzo zawsze wtedy, kiedy zwiedzając,
mogę odetchnąć i nie przepychać się pomiędzy rozemocjonowaną gawiedzią (do
której też należę, wiem). W Rumunii będąc, staraliśmy się z M. omijać typowe
trasy. Wprawdzie w końcu wylądowaliśmy na campingu w Branie, wcześniej jednak
zobaczyliśmy kilka mniej obleganych miejsc.
Czym są wulkany błotne?
To niewielkie leje, wznoszące się
nieco nad ziemię, wyrzucające z siebie zimne błoto. Zastyga ono powoli,
rozlewając się dookoła i tworząc szarą powłokę wśród soczystej zieleni.
Powstanie wulkanów zawdzięczać możemy erupcjom gazu ziemnego – ten przemieszcza
się z głębi ziemi nieco wyżej i miesza się z wodami podziemnymi, a efektem jest
właśnie zjawisko wulkanów. Ale nie dajcie się zwieść nazwie. Nie mają one wiele
wspólnego (poza kształtem i faktem wypluwania) z wulkanami wysadzonymi lawą. Przez
to jednak chyba wyglądają tym bardziej „kosmicznie”. Gwarantuję, że przysłówek
ten nie wyolbrzymia sprawy w najmniejszym nawet stopniu – wystarczy spojrzeć na
zdjęcia, żeby przekonać się, że obszar wulkanów błotnych wygląda niczym
powierzchnia Księżyca.
Gdzie leżą rumuńskie wulkany? Oto
mapki robocze z moimi oznaczeniami (jedna pobrana z Wikipedii, druga stąd):
Pisać wiele nie będę, spójrzcie i
przekonajcie się sami, czy warto tam jechać:
Gdzie spać?
W namiocie, niemalże tuż przy
wulkanach. Zapłaciliśmy za tę przyjemność 5 zł. Od namiotu, nie od osoby. Okolica
jest tak piękna, że jej wygląd wykracza poza moje możliwości opisu. Przemili
ludzie i towarzyskie zwierzęta. Szczególnie koza, która rano była bardzo
zdziwiona, że my jesteśmy zdziwieni, że siedzi nam na stole. Ale potem
przestała się dziwić i zaczęła pozować do zdjęć.
Oczywiście nie opisałaś historii, gdy idąc za mną wpadłaś w to zimne i szare błoto. Niezły ubaw miałem i się wstydu najadłem:*
OdpowiedzUsuńWreszcie znalazłam dokładną mapkę, gdzie znajdują się te wulkany; sporo o nich czytałam; wyjeżdżamy w połowie września i tu będziemy chcieli również dotrzeć; pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńDzień dobry, cieszę się, że mogłam w ten sposób pomóc. Wulkany na pewno się spodobają! Pozdrawiam serdecznie
Usuń